Śniadanie przepyszne
- dziś jest święto, wolne od pracy. Szczególnie polecam dżem malinowy z szampanem
(!). Na drogę dostajemy prowiant. Po odjeździe składamy jeszcze wizytę drugiemu
kuzynowi Tomka - Oliverowi. Ma podobne zainteresowania, jak my - webdesign,
spotkał się nawet z uznaniem krytyki (my też tak chcemy! ;)) O 13:15 wyruszamy
w drogę. Droga pagórkowata, ale przynajmniej nie pada (tylko przez moment kapie).
Nic nadzwyczajnego do oglądania... To już tylko typowa droga powrotna. Wieczorem
dojeżdżamy do granicy, przed przejazdem mamy niespodziewany wjazd na 750 m n.p.m.
(Linz znajduje się na 250!), a o 19:00 wracamy na ziemię słowiańską. Straszna
okolica - nastawiona na zyski z Austrii - wszędzie kasyna, night kluby, jacyś
cyganie, a przy szosie prostytutka na prostytutce. Jedziemy tak długo, aż trafiamy
na normalną wioskę za miejscowością Kaplice. Długo po niej jeździmy, aż w końcu
wybieramy dom, gdzie jesteśmy przyjęci za pierwszym razem (negocjuje Marcin
- jego pierwszy raz :)) Po ciemku spożywamy posiłek i obłaskawiamy psa jakąś
resztką salami - wcześniej był nieufny, ale prawdopodobnie powodem były latarki...
Czas jazdy: 5h 34min
Dystans dziś: 82,50 km
Dystans razem: 1269,62 km
Prędkość średnia: 14,81 km/h
Prędkość max.: 59 km/h