14/08/2002 środa || dzień14

Linz

Po śniadaniu (pysznym - jakżeby inaczej) zaczynamy nasz "dzień luzu". Rozkładamy na trawie namioty w celu osuszenia (pogoda jest piękna, słoneczna - na zdjęciach widać niebo najbłękitniejsze z błękitnych) i ruszamy "na miasto". Robimy trochę zdjęć, szwędamy się po centrum (piękne jest, bardzo zadbane). Odwiedzamy też cywilizację - coś w rodzaju Empiku (musimy się rozeznać w książkach designerskich :)), sklep sportowy i oglądamy aparaty cyfrowe na wystawach. Potem wracamy na obiad - spaghetti bardzo dobre, a po obiedzie ruszamy ze Stefanem (kuzyn Tomka) przejechać się na rowerze. Wjechaliśmy na jedno z najwyższych wzgórz w okolicy - wcale nie łatwo, mimo iż bez sakw. Tym bardziej, że jesteśmy przyzwyczajeni do obciążenia i rowery niesamowicie się chyboczą. Odwiedzamy jeszcze uniwersytet. Później zasiadamy przed komputerem, aby sprawdzić stan przejść granicznych - z wiadomości z Polski wynikało, że wszystkie dogodne są zamknięte. Na szczęście otwarto przejście, które mieliśmy w planie więc podjęliśmy decyzję o ruszeniu w drogę jutro. Wieczorem wizyta u drugiej rodziny Tomka, tam kolacja, powrót nowym Mercedesem tomkowego wujka Manfreda i do spania.

Czas jazdy: 1h 22min
Dystans dziś: 19,94 km
Dystans razem: 1187,12 km
Prędkość średnia: 14,68 km/h
Prędkość max.: 44 km/h