07/08/2002 środa || dzień07

Kapfenberg - Bruck - Leoben - Knittelfeld - Judenburg - St. Georgen

Rzeczy niestety nie wyschły... Niezbyt przyjemna jest jazda w mokrych butach, ale cóż zrobić? Po śniadaniu pakujemy się w garażu, żegnamy z gospodynią i odjeżdżamy. Od dzisiaj na sakwach mamy pokrowce antydeszczowe - jak się okaże, będziemy je mieć do końca - okazuje się, że są wygodne i zwiększają pojemność sakw. Od rana towarzyszy nam deszcz - o wyschnięciu ubrań nie ma mowy... Robimy zakupy w Hoferze i wzmacniamy się hamburgerem z McDonald'sa (jedyne ciepłe danie w znośnej cenie - niestety...). Po 8 przejechanych kilometrach zaczyna się Murradweg, jedzie się bardzo przyjemnie. W pewnym momencie zatrzymuje się przed nami BMW... nie, nie wyskakuje z niego czterech panów z elegancko wytrenowanymi karkami, lecz pani, która zauważyła "PL". Wypytała nas o wyprawę, my natomiast dowiedzieliśmy się, iż mieszka w Austrii od 6 lat i otrzymaliśmy wizytówkę z telefonem, pod który mielibyśmy zadzwonić w razie jakichkolwiek kłopotów. O 13 wyszło słońcę i do późnego popołudnia pogoda była znośna, a widoki całkiem całkiem - otaczają już nas Alpy osiągające ponad 2000 m n.p.m. Gdzieś przed Judenburgiem gubimy Murradweg i jedziemy główną drogą, a chwilę nawet bardzo główną. Coś mi się dzieje nie tak z napędem, mam wrażenia podobne do odczuć podczas jazdy z zepsutym suportem. Podczas naciskania na lewą korbę, łańcuch z przodu mi zeskakuje i wskakuje. Jakoś sobie radzę do wieczora. Droga główna nam się nie podoba, a poza tym przydałby się nocleg, bo kropi co chwilę deszcz. Zjeżdżamy na drogę rowerową (a raczej coś, co później okazuje się być drogą rowerową) i podążamy wśród pól i drzew w górę rzeki Mur do miejscowości St. Georgen. Wybieramy dom z Mercedesem - Tomek znów bezpodstawnie nie wierzy w znalezienie noclegu, a znajduje się właśnie tu. Gospodarz, jak się okazało, jest zapalonym kolarzem (mimo iż wygląda na ok. 60 lat). Dostajemy oświetlenie, ławkę, stół i gorącą wodę, do mycia mamy strumień i wąż ogrodowy. Po kolacji - spać. Podoba mi się tutejsza noc - cicha, gwiaździsta, z majaczącymi dookoła majestatycznymi górami i widocznym nieopodal podświetlonym kościołem.

Czas jazdy: 6h 30min
Dystans dziś: 99,37 km
Dystans razem: 624,79 km
Prędkość średnia: 15,27 km/h
Prędkość max.: 45 km/h