Dzień 48
21.08.2006
Poniedziałek
Start 7:25

Mimo ustawienia budzików, udało nam się zaspać. Deszcz leje porządnie. Ja pilnuję rowerów, a reszta biegnie kupować bilety. Zdążyliśmy. Pociągiem jedzie się całkiem fajnie, rowery oczywiście znów inaczej się układa, bo inny jest układ wagonu. Od Marijampole jedziemy w deszczu w kierunku Polski w gąszczu tirów. Droga jest normalna, jednopasmowa, więc nie jest to zbyt przyjemne. Chwilami ulewa leje tak mocno, że wychodzi na to, że to najpoważniejszy deszcz na naszej wyprawie. Trasa do Polski jest dość pagórkowata. Szosą płyną rzeki. Wyraźnie szybciej jedzie się z prądem :) Przez wielkie przejście graniczne wjeżdżamy do Polski. Po naszej stronie powoli się rozpogadza. Widzimy po drodze bociany. Dojeżdżamy do Suwałk. Pytam jakiegoś faceta, gdzie jest dworzec kolejowy. Okazuje się, że człowiek ten też jest zapalonym rowerzystą i chciał jechać na rowerze do Rzymu, ponieważ teraz, na emeryturze, ma czas jeździć.
O 11:45 jesteśmy na dworcu. Ja, Paweł i Tomek postanawiamy jechać pociągiem o 16:20 z przesiadką w Warszawie. Natomiast Marcin wybiera bezpośredni pociąg o 19:00. Słońce wychodzi, więc mamy czas na wysuszenie. W spożywczaku kupujemy luksusowe wiktuały takie jak masło.



Do Warszawy jedziemy w wagonie rowerowym. Między przedziałami nie ma ścian. To pozwala znudzonym dzieciakom na wrzucanie zabawek do naszego przedziału.



W Warszawie Paweł nas opuszcza, a ja i Tomek wsiadamy w pociąg do Lublińca. W Lublińcu trochę czekamy i pociągiem do Katowic dojeżdżamy do siebie. Wyprawa kończy się na stanie licznika 4245km.

Dystans: 62.10km
Czas jazdy: 3:43:45
Prędkość średnia: 16.65km/h
Prędkość maksymalna: 42km/h

Poprzedni
Początek


Prawa autorskie zdjęć i tekstu zastrzeżone: Marek Ślusarczyk © 2001-2099