Dzień 41
14.08.2006
Poniedziałek
Start 10:50

Na śniadanie znów ugotowano nam ziemniaki :) Poza tym gospodyni oprowadziła nas po ogrodzie za domem. Dodatkowo zostajemy poczęstowani cukierkami, a Paweł dostaje od gospodarza czapkę z daszkiem w prezencie.



Po przejechaniu 20km, zatrzymujemy się przy straganach przy ulicy w niedużej wsi z betonowymi blokami. Kupujemy arbuza. Tomek dodatkowo kupuje kozie mleko w butelce po Sprite :) Smakuje jak krowie. Z arbuzem rozkładamy się przy niedalekim przystanku autobusowym. Bo wieźć go nie ma jak :)
Dalej jedziemy właściwie zupełnie płaską trasą. Jest dosyć upalnie. Trochę później robimy postój przy "magazinie" czyli sklepie, kupuję tutaj kilka paczek pamiątkowych rosyjskich papierosów :)



Praktycznie cała nasza trasa jest zupełnie płaska. Jedyne pochyłości to wiadukty.



W okolicach siedemdziesiątego kilometra kolejny sklep, a niedaleko później dojeżdżamy do granicy z Estonią w Ivangorodzie. W jednym z ostatnich sklepów wydaję resztki rubli na kilka rusko-chińskich zupek w torebkach :)
Na przejściu granicznym jest trochę kolejka, ale ogólnie bez problemów dostajemy się do Estonii. Tylko trochę grzebie nam w sakwach gruby celnik. Estonia jest praktycznie jak Polska - dużo wyższy poziom zamożności niż w Rosji. Od razu widać większy porządek. Kilkanaście kilometrów za granicą robimy sobie postój i sesję zdjęciową przy jakimś walącym się grodzie.
Niedaleko później zjeżdżamy w lewo do miejscowości Sinimäe przed Sillamäe (brzmi elfowo, nieprawdaż?), by znaleźć nocleg. Panuje tu susza. Znajdujemy go bez problemu na podwórku u fajnej estońskiej rodziny. Zostajemy ugoszczeni jadłem i wysokoprocentowymi napojami importowanymi z Rosji. Przyjaźń polsko-estońska jest nawiązywana aż do nocy. Potem gorąca kąpiel i do namiotów.

Dystans: 117.32km
Czas jazdy: 6:18:15
Prędkość średnia: 18.60km/h
Prędkość maksymalna: 50km/h

Poprzedni < > Następny
Początek


Prawa autorskie zdjęć i tekstu zastrzeżone: Marek Ślusarczyk © 2001-2099