Dzień 28
01.08.2006
Wtorek
Start 9:45

W wodzie dostrzegamy jakieś dość duże, powoli pływające stworzenia. Foki? Wieloryby? Nie wiemy, mgła jest. A widać tylko wynurzające się z wody grzbiety. Po wyruszeniu wciąż mamy mgłę, ale w końcu z niej wyjeżdżamy. Na mijanej farmie uzupełniam zapasy wody i mniej więcej tu zaczynamy podjazd z poziomu morza na 402mnpm, na przełęcz Kvanangsfjellet. Podjazd prowadzi głównie przez lasy brzozowe, które na wysokości około 300mnpm znikają. Nie jest stromy, ale dość męczy. Za to są widoki na piękne góry. Tutaj po raz pierwszy dostrzegam renifery szwędające się po zboczach gór. Na przełęczy jest restauracja, hotel, gadżety sprzedawane przez Saamów i niesamowite widoki na morze chmur na dole otaczające wyspy i płynące nad powierzchnią wody.





Na ławkach przy restauracji spożywamy kaszkę i ruszamy do zjazdu. Nie przejechałem zbyt dużego kawałka, gdy dostrzegłem polską przyczepę kempingową. Zwalniam i widzę bytomską rejestrację. Zatrzymuję się więc, podjeżdżam do małżeństwa z dziećmi siedzącego na składanych krzesłach i zagajam:
- Dzień dobry, państwo z Bytomia?
Na twarzach zapytanych osób pełna konsternacja i po chwili ciszy udaje im się odpowiedzieć. Gawędzimy przez kilkanaście minut, po czym ruszam w dalszą drogę. Zjazd jest całkiem miły, ale po przejechaniu płaskiego kawałka okazuje się, że trzeba wjechać na kolejną przełęcz, nieoznakowane 200mnpm.



Po kolejnym zjeździe zatrzymujemy się przy markecie na dłuższy odpoczynek połączony z gotowaniem zakupionych jajek :) Dalej jedziemy wzdłuż fiordu Langfjord, początkowo z porządnym wiatrem w twarz. Jednak po okrążeniu końcówki fiordu ustawiamy się tak, że wiatr wieje nam w plecy jak w żagle i możemy zasuwać dosyć szybko. Spotykamy ponownie renifery, tym razem nie z bardzo daleka, bo nawet wypełzają na drogę. Tylko, że są trochę oszukane. Dwa z nich mają dzwonki. Oprócz reniferów znów dostrzegamy dużo jadalnych grzybów.



Nocleg znajdujemy na podwórku u ludzi. Podkradamy im jakieś pustaki, żeby przywalić folię, którą wiatr usiłuje porwać. Obok naszych namiotów na podwórku stoi sobie kuter rybacki. Żeby nie było zbyt idealnie, komarów jest tyle, że nie można wytrzymać poza namiotem.

Dystans: 109.66 km
Czas jazdy: 6:50:25
Prędkość średnia: 16.03km/h
Prędkość maksymalna: 57km/h

Poprzedni < > Następny
Początek


Prawa autorskie zdjęć i tekstu zastrzeżone: Marek Ślusarczyk © 2001-2099