Dzień 24
28.07.2006
Piątek
Start 9:45

Kolejny słoneczny, pogodny dzień. Praktycznie do końca jazdy wyspą Hinnoya otaczają nas różnego rodzaju mokradła, a w pewnej odległości góry.





Po przejechaniu mostem na wyspę Andoya robimy przerwę drugośniadaniową na tarasie restauracji. Wewnątrz odkryliśmy prysznic w cenie 30NOK (15zł). Marcin nie omieszkał skorzystać, spędził tam 1,5h kąpiąc się i piorąc, podczas gdy my ruszyliśmy w dalszą drogę. Wybieramy mniej uczęszczaną trasę zachodnim brzegiem wyspy. Mimo iż góry po naszej prawej stronie mają nieco ponad 600mnpm, wyglądają potężnie, ponieważ jedziemy drogą na poziomie morza. Ładna pogoda i łagodne chmury dodają uroku krajobrazom.





Tomek uciekł naprzód, Marcin został pod prysznicem, a ja jadę z Pawłem. Zatrzymujemy się na plaży - ładna pogoda i upał (16°C) spowodowały, że Norwegowie wylegują się w słońcu, a niektórzy nawet się kąpią. Woda ma chyba z 8°C. Po wejściu do morza nie mogę wytrzymać, bo jest zimno niczym w tatrzańskim strumieniu. Brr. Przejeżdżamy przez kilka stacji posiadających potężne sieci różnego rodzaju anten i obwarowane zakazami fotografowania. Momentami mamy super potężny wiatr w twarz, najgorszy na szczycie wyspy.



Na szczytach gór widzimy jakieś dziwne budowle - prawdopodobnie wyrzutnie rakiet, które znajdują się właśnie w okolicy Andenes.



Zaraz przed miasteczkiem jest nawet oficjalna stacja rakietowo-balonowa, a także całkiem duże lotnisko. W Andenes znajdujemy Tomka, który jest tu od 16:50. My dojechaliśmy o 19:20, a Marcin o 21. Ostatni prom odpłynął chyba o 17. Znajdujemy nocleg "na gospodarza" u jakiejś fajnej pani (Tomek tłumaczy jej, że jej podwórko jest idealne do rozbijania namiotu) w trochę zapuszczonym ogrodzie.

Dystans: 100.44 km
Czas jazdy: 6:36:10
Prędkość średnia: 15.21km/h
Prędkość maksymalna: 42km/h

Poprzedni < > Następny
Początek


Prawa autorskie zdjęć i tekstu zastrzeżone: Marek Ślusarczyk © 2001-2099