Dzień 02
06.07.2006
Czwartek
Start 9:00
W pierwszej napotkanej rano wiosce nabieramy wody u kogoś w domu, bo jak na złość nie ma tu żadnej rzeki, tylko jeziora o wątpliwej przydatności wody do picia. Przy okazji robimy trochę zdjęć, bo w domach mają ładne okna :)
Cały dzisiejszy dzień towarzyszy nam upał. Przed południem wpraszamy się do jakiejś pani, by zdobyć gorącą wodę na upragnioną kaszkę. Na trzeciej napotkanej stacji benzynowej udaje nam się w końcu kupić gaz do naszej kuchenki (butla Campingaz CV470 w cenie 75NOK, czyli 38zł). Zauważyliśmy, że butla do nakręcanego systemu Primus jest dwukrotnie droższa. Dzisiejsza trasa jest mocno pofałdowana, co przy uporczywie świecącym słońcu jest dosyć męczące. Przejeżdżamy przez Honefoss. Nieduże miasteczko, ale jak się okazuje, większość miejscowości, które spotkamy w ciągu następnego miesiąca w Norwegii będzie mniejsza. Strumień przepływający przez centrum jest uformowany w ciekawe kaskady i fontannę. Popołudnie to boczne drogi praktycznie bez żadnego ruchu wzdłuż kilku jezior. Przy jednym z jezior robimy dłuższy postój na moczenie nóg, a nawet w niektórych przypadkach całego ciała. Boczne drogi wkrótce przekształcają się w szutrowe wertepy. Trochę mylimy wieczorem drogę, gdyż uznajemy, że szlaban i biegnąca za nim bardzo stromo pod górę żwirowa droga nie może być naszą trasą. Kawałek dalej pewna pani uświadamia nas, że jednak może. No cóż... Pocimy się, pedałując po tym paskudnym szutrze i popijając żółtawą wodę z potoku (ponoć pitna), aż w końcu stwierdzamy, że pora na nocleg. Jedynym nadającym się miejscem w tej pochyłej okolicy jest boczna droga odchodząca w las. Uznajemy, że i tak tu nic nie jeździ i możemy tam się rozbić. Ziemia jest dość twarda, śledzie ledwie wchodzą, a komary nie ułatwiają sprawy. Po zjedzeniu pysznej zupki z wyśmienitej żółtawej wody idziemy spać.
Dystans: 80.97km
Czas jazdy: 5:25:17
Prędkość średnia: 14.93km/h
Prędkość maksymalna: 65km/h
Poprzedni < > Następny
Początek