Wyprawy i ekspedycje |
Dzień 14 Pierwszy raz w historii wypraw mamy dzień przerwy. Z Gosi rozciętym kolanem chyba lepiej nie jechać. W sumie dobrze na tym wychodzimy, bo przez pół dnia paskudnie leje. Dzięki przerwie kończę czytać "Ubika". Na obiad - naleśniki, które Paweł potrafi obracać na patelni przez podrzucanie. Późnym popołudniem przyjeżdżają do Valemount prawowici lokatorzy domku. Są państwo Kozakiewicze, ich synowa i zestaw dwujęzycznych wnuków (Oliwia, Łukasz, Paweł). Robimy wycieczkę samochodem do mariny nad jeziorem Kinbasket, gdzie jeszcze nie byliśmy. Pogoda wciąż jest groźna, ale już nie pada. |