Dzień 11
20.07.2007
Piątek
Start: 11:15
Dzisiaj święto - urodziny Pawła. Pogoda jednak nie świętuje z nami. O ile z samego rana jest jeszcze słońce, około południa niebo zasnuwa się chmurami. Na pierwszym postoju na parkingu z kibelkami facet podczas rozmowy i standardowego wypytywania o wyprawę stwierdza, że "your English is very good". Cieszy mnie to :-)
Następny postój ma miejsce na przełęczy Yellowhead Pass. Wjazd nań nie jest wielkim osiągnięciem, bo to tylko 1131m n.p.m. (rano startowaliśmy z około 1050m n.p.m.). Przez przełęcz przedostajemy się ze zlewiska Oceanu Antlantyckiego do zlewiska Oceanu Spokojnego. Wyjeżdżamy również z prowincji Alberta, a wjeżdżamy do Kolumbii Brytyjskiej (British Columbia). Gosia z Pawłem ruszają w dalszą drogę, ja jeszcze trochę siedzę na przełęczy. Ławki sprzyjają posiłkowi :] Robię zdjęcie jeziora całego w żółtych liliach wodnych i ruszam dalej.
Kawałek dalej, gdy tankuję paliwo na poboczu (Kitkat), podjeżdża do mnie Tajwańczyk, który również przemierza Kanadę na rowerze. Wcześniej jeździł tu już samochodem, a rowerem podróżował po Tajwanie. Tym razem zdecydował się przywieźć rower tu. Odżywia się chipsami i częstuje nimi także mnie, ale dziękuję. Jako profesjonalista nie odżywiam się takimi rzeczami :P
Gdzieś dalej dostrzegam obok drogi dwa czarne niedźwiedzie buszujące w zaroślach. Może obok drogi to mocne określenie, ponieważ droga w tym miejscu biegnie po około 5-metrowej wysokości nasypie, więc w sumie niedźwiadki są w bezpiecznej odległości.
Chwilami pada deszcz. Robimy postój przy jeziorze Moose Lake. Byłoby ładniejsze, gdyby była pogoda.
Pod względem fotograficznym, dzień spisany na straty. Kolejny postój robimy przy wodospadach Overlanders Falls. Idziemy do nich pieszo kilkunastominutowym szlakiem. Nic specjalnego. Robi się późno, więc zjeżdżamy jakieś 3km do Mount Robson i udajemy się na camping w kształcie ślimaka - Robson Meadows.
Wieczorem oglądamy przedstawienie i pokaz slajdów o zdobywaniu Mount Robson (najwyższy szczyt kanadyjskich Gór Skalistych, u stóp którego nocujemy). Odbywa się to na zewnątrz, więc chmary komarów mają radochę.
Już po ciemku szukamy z Pawłem miejsca do zdeponowania sakw w celach antyniedźwiedziowych. Mamy z tym poważny problem.
Dystans dnia: 93.96 km
Czas jazdy: 5:42:30
Średnia prędkość: 16.46 km/h
Prędkość maksymalna: 50 km/h
Poprzedni < > Następny