Dzień 6
15.07.2007
Niedziela
Start: 8:10

Zjeżdżamy do Banff i udajemy się do kościoła na mszę świętą. Z kościoła przejeżdżamy kawałek nad pobliskie jezioro, gdzie pod zadaszeniem w lasku urządzamy późne śniadanie. Przy okazji ładujemy baterie, bo są tu gniazdka. Wszędzie biega tu pełno wiewiórek ziemnych.
Po posiłku pedałujemy pod górę nad jezioro Minnewanka, które co prawda nie jest po drodze, ale warto je zobaczyć.



Jest duże, otoczone górami. Nad jeziorem ktoś zaparkował najprawdziwszego Lotusa Esprit. Zjeżdżamy z powrotem w kierunku Banff. W tej okolicy pełno jest łąk białych rumianków. Góry ładnie wyglądają na ich tle.
Przejeżdżamy przez centrum kolejny raz, a za Banff skręcamy w boczną drogę, która prowadzi północną stroną rzeki. Jest ciepło i świeci słońce. Mimo to, gdy zatrzymałem się na chwilę, obsiadły mnie chmary komarów. Droga jest dość dzika. Pasy drogi czasem się rozdzielają i idą zupełnie inną trasą, daleko od siebie. Wiedzie przez las i w sumie nie ma widoków, bo wszystko zasłaniają drzewa. W pewnym miejscu nasz pas jedzie gdzieś pod straszną górę. Później jest odpowiednio szybki zjazd (72 km/h :)) Od upału i suchego powietrza mam zupełnie spękane wargi (wciąż sobie choruję i oddycham przez usta).



Niedługo później zatrzymujemy się na polu namiotowym Castle Mountain Campground. Ludzie straszą nas tu niedźwiedziem grizzly, ale żadnego nie spotykamy.

Dystans dnia: 66.35 km
Czas jazdy: 4:51:07
Średnia prędkość: 13.67 km/h
Prędkość maksymalna: 72 km/h

Poprzedni < > Następny


Prawa autorskie zdjęć i tekstu zastrzeżone: Marek Ślusarczyk © 2001-2099