Dzień 10
10.08.2005
Środa
Start: 9:05



Od rana mamy niezbyt kuszącą, pochmurną pogodę. Niespodziewanie, zaraz po wyjeździe z miejsca noclegowego, na stromym zjeździe osiągamy kosmiczne prędkości zbliżone do 60km/h. Pierwszy postój robimy w większym mieście Ales po przejechaniu 35km. Po drodze mamy ciekawy pokaz pod tytułem Nisko Przelatujący Odrzutowiec - nieziemski hałas. W Ales najpierw odwiedzamy pocztę (kupując znaczki w automacie), później dworzec kolejowy (Paweł i Jakub muszą się dowiedzieć czegoś na temat powrotu), a w końcu robimy postój pod fontanną. Paweł idzie do kawiarenki internetowej, gdyż musi zarejestrować się w jakimś swoim konkursie informatycznym. Nie musiał zapłacić ani centa, gdyż wyrzucono go stamtąd (obsługa zobaczyła czarny ekran, tzn. Putty, którego sobie włączył Paweł).
Do końca dnia znów towarzyszy nam niemiły upał. Krajobrazy wciąż monotonnie pustynne, momentami z winnicami. W Pompignan spotykamy się z grupą zosiomaćkowatą. Wcześniej udaje nam się zdobyć wodę. Ponoć w kranie nie jest dobra, więc dostajemy lodowatą butelkowaną :)
Grupa już w całości wjeżdża na jakąś bezimienną niedużą przełęcz na odludziu (aaale gorąco...).



Pod wieczór Zosi udaje się przebić dętkę, znudzeni czekaniem na Pawła, który został z Zosią w tyle (jeszcze nie wiedzieliśmy, że przebiła dętkę), zabieramy się z Maćkiem za niesamowicie słodkie jeżyny.
Nocleg znajdujemy w Viols-le-Fort przy pierwszej próbie w olbrzymim ogrodzie. Z gospodarzami nia mamy praktycznie żadnego kontaktu. Przed spaniem widzimy odległe błyski, a w nocy leje całkiem porządny deszcz i burzę z piorunami.

Dystans: 105.25km
Czas jazdy: 6:03:13
Prędkość średnia: 17.38km/h
Prędkość max: 58 km/h

Poprzedni < > Następny


Prawa autorskie zdjęć i tekstu zastrzeżone: Marek Ślusarczyk © 2001-2099