Dzień 9
09.08.2005
Wtorek
Start: 10:30

Późno wstajemy i zbieramy się dosyć długo, toteż właściwie już od wyruszenia w drogę musimy znosić upał. A słońce ciepła nie skąpi.


Tradycyjne zwijanie folii, którą przykrywamy rowery nocą

Do Privas mamy pod górkę. Nie mamy za bardzo pomysłu na wyjazd z miasta, więc początkowo trochę mylimy drogę, ale ostatecznie jedziemy tak jak chcieliśmy - pod górę na przełęcz Col du Benas. Nie jest duża (795mnpm), ale przy takim upale wjeżdża się okropnie. Przynajmniej prawie nic tą drogą nie jeździ i widoki nawet całkiem fajne. Wszystko wygląda już wybitnie południowo i zupełnie sucho.



Mijamy przyglądające się nam pasące się osły i kilka pojedynczych domów (zastanawia mnie, kto chciałby mieszkać na takim pustynnym odludziu). Na jednej z szerokich serpentyn widzimy drugą grupę naszej ekipy, ale doganiają nas dopiero po zjeździe z przełęczy (która właściwie nie jest przełęczą, lecz po prostu jakimś przewyższeniem z nazwą).



Podczas zjazdu i do wieczora mocno wieje nam w twarz. Jedziemy wzdłuż zupełnie wyschniętej rzeki spokojną boczną drogą (rzeka wyschnięta jest tylko dla niepoznaki - minęliśmy dwa znaki drogowe z ostrzeżeniem "pont submersible", mówiące, że most może znaleźć się w całości pod wodą). Miejscami w korycie rzeki stoi trochę wody i w okolicy takich miejsc stoją dziesiątki samochodów, którymi przyjechali "plażowicze" kiszący się nad tą wodą. Słońce chyli się ku zachodowi, więc upał już nie jest taki paskudny.
W pewnym momencie dojeżdżamy niespodziewanie do jakiegoś superturystycznego regionu Gorges de l'Ardeches. Wszystko przez rzekę nadającą się do kajakarstwa. Nie widzę w okolicy nic szczególnego, co usprawiedliwiałoby popularność tego miejsca. W każdym razie dookoła camping na campingu, samochody stoją w korkach, a po ulicach chodzą tłumy ludzi. Zbliża się wieczór, więc gęstość campingów nie jest nam na rękę.
Na szczęście nocleg udaje się znaleźć dosyć szybko na wielkiej działce holenderskiego małżeństwa. Zosię i Maćka posądzono o bycie małżeństwem. Gospodarz szczególnie się nami zainteresował. Starszy człowiek z zasadami już na samym początku poinformował, że na działce nie wolno "pipi" i "kaka" :) Za to pokazał kibelek i prysznic - nocleg z luksusami. Zosia została przez niego uznana za osobę wyglądającą na szefa. Jakub natomiast, uznany za inteligenta, został wybrany do pomocy przy przykryciu basenu folią na noc.
Gwiezdna noc. Zasypiamy przy przygrywce cykad.

Dystans: 83.41km
Czas jazdy: 5:25:00
Prędkość średnia: 15.39km/h
Prędkość max: 49 km/h

Poprzedni < > Następny


Prawa autorskie zdjęć i tekstu zastrzeżone: Marek Ślusarczyk © 2001-2099